CEZARY KRAJEWSKI #ROZMOWA

Jak już pisałem w poprzednim poście, ten blog z założenia będzie moim internetowym "centrum komunikacji", dlatego też wszelkie sieciowe aktywności pomału będą przenoszone właśnie tutaj. Dotyczy to zwłaszcza nieuprawianego od dłuższego czasu bloga pod nazwą PopArtKultura. A właśnie z myślą o tymże blogu przeprowadziłem jedną z ostatnich rozmów. Niestety różne zawirowania w życiu skutecznie odciągnęły mnie od tej pracy. Dlatego dziś, po tak długim czasie, wreszcie mogę ten wywiad opublikować.

Tym razem moim gościem jest człowiek orkiestra, czyli Cezary Krajewski. Do czasu naszej rozmowy kojarzyłem go tylko z ekranem - gdzie wcielał się w mniejsze lub większe role. Jednak aktorstwo to nie jedyne poletko, które uprawia. Ale o tym za już za chwilę.

Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie aktorstwem?

Myślę, że ten pomysł narodził się w mojej głowie jeszcze w szkole podstawowej, w siódmej bądź na początku ósmej klasy. Początkowo, w czwartej klasie, byłem słuchaczem Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia. Moim instrumentem głównym był saksofon, z kolei dodatkowym fortepian. W późniejszym czasie miłość do muzyki jakoś ostygła, a zastąpiła ją nowa i bezwarunkowa miłość do teatru.

 Po raz pierwszy zobaczyłem Twoją twarz na ekranie, oglądając "Mroczne Żelazo", filmowy horror w reżyserii Jerzego Bojanowksiego.

A Ty który ze swoich ekranowych występów wspominasz najciekawiej? I dlaczego?

Zdecydowanie będzie to projekt Romana Polańskiego i oczywiście mam na myśli „Pianistę”. Mimo, iż było to przeszło dwie dekady temu, pamiętam jak dziś. Graliśmy w Rembertowie, w dawnej Akademii Obrony Narodowej, dzisiejszej Akademii Sztuki Wojennej. Jednak mimo wszystko nie była to wielka rola. Kreowałem oficera SS, komendanta placu załadunkowego.

U Polańskiego było wszystko do bólu realistyczne, musiało wyglądać tak jak w latach czterdziestych ubiegłego stulecia. Spędziłem tam kilka dni. Będąc od rana do późnego wieczora na planie człowiek, potocznie mówiąc, dostawał „kota w głowie”. W pewnym momencie miałem wizję, silne przekonanie, że przeniosłem się w czasie. Czułem niepokój! Było pełno słoików z muchami, które wypuszczano do sceny. Była też atrapa dziecka, ale tak bardzo realistyczna, z którą chodziła Maja Ostaszewska. Wszystko było takie namacalne! 

A człowiek przecież nie ma aż tak silnej psychiki! Do dzisiaj jestem pod ogromnym wrażeniem profesjonalizmu Polańskiego. Wielki talent w temacie. Reżyser tak dokładny! Scenę, która w filmie ma raptem kilka sekund sekund, dopracowywał cały dzień - mam na myśli ujęcie stojących pustych walizek, które zostały na peronie po wywózce Żydów.

Czekał na światło. Musiało być tak, jak on to widział w swoim wyobrażeniu. Poza tym jest normalnym, swojskim człowiekiem, z którym po pracy można by wyskoczyć na piwo.
Ja właśnie tak postrzegam Romana Polańskiego, z którym miałem przyjemność pracować, choć moja rola była niewielka. 

Czyli duża rola wciąż jest przed Tobą?

Oczywiście, że tak. Od wielu lat walczę nad swoim autorskim konspektem.

Właśnie! Przecież udzielasz się nie tylko aktorsko. Dlatego to jest dobry czas żebyś powiedział trochę więcej o projekcie nad którym pracujesz.

Jestem autorem pewnego przedsięwzięcia, które pozwoliłem sobie nazwać projektem “Lila”, składającego się między innymi ze scenariusza pełnometrażowej fabuły, serialu filmowego pod roboczymi tytułami “Lila” oraz bestsellerowej książki wydanej w sierpniu 2017 roku - powstałej właśnie na bazie scenariusza pod tym samym tytułem, ukazującej historię opartą na faktach. Wyżej wymienione przedsięwzięcia są gatunkiem filmu historycznego, serialu fabularnego oraz książki przedstawiających lata 1925-1945, obrazujących przełomowe momenty w dziejach narodu polskiego.

Główną i tytułową bohaterką filmu, serialu oraz książki jest młoda i waleczna dziewczyna zmagająca się z rzeczywistością w której się znalazła. Uczestniczka tajnych kompletów w zakresie szkoły średniej. W wieku szesnastu lat wstąpiła w szeregi Podziemnego Państwa Polskiego Armii Krajowej. W konspiracji od 1942 roku. Zaprzysiężona jako łączniczka i sanitariuszka AK o pseudonimie “Lilka”.

Chciałbym, aby mój pomysł, będący wielowątkowym konspektem składającym się z kilku istotnych elementów, ujrzał światło dzienne. Przede wszystkim dążąc do celu, pragnę zrealizować naszą sztukę teatralną pt. “Dziewczyna z ołówkami w warkoczach. Czyli opowieść o Lilce”, którego dobrym pomysłem również byłoby wprowadzenie do szkolnictwa, czyli do Ministerstwa Edukacji i Nauki. W taki sposób można by oddać hołd dziewczynie, która poświęciła swoje krótkie, wartościowe, bardzo cenne życie dla narodu polskiego. Dodam tylko, iż dzisiejsza młodzież niewiele wie o swoich rówieśnikach, którzy w czasie okupacji hitlerowskiej walczyli i ginęli za ojczyznę i dzięki którym możemy dziś żyć w wolnym, niepodległym kraju.

Nie ukrywam chęci zrealizowania swojego konceptu zważywszy, iż projekt posiada wartość edukacyjną czy historyczną. W drugiej połowie września 2019 roku, a dokładnie 18.09 na rynku wydawniczym pojawiło się drugie wydanie “Lili”. 

W projekt “Lila” zaangażowało się wielu fantastycznych artystów znanych przede wszystkim ze scen filmu, telewizji, teatru, sceny muzycznej czy też radia. Zostały również zrealizowane programy dla potrzeb TVP3 oraz Polskiego Radia Białystok. Jednym z nich był “Przystanek Kultura” oraz cztery programy: “Warszawski Dzień”, “Qltura +” oraz “Qadrans Qltury”. W 2018 roku przypadła Setna Rocznica Odzyskania Niepodległości, dlatego w związku z czym otrzymałem zgodę na wykorzystanie identyfikacji Programu Wieloletniego “Niepodległa” przy promocji moich projektów.

Oprócz tego projektu, jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

Tak jak wcześniej wspomniałem, projekt “Lila” jest wielowątkowym przedsięwzięciem składającym się z kilku istotnych elementów. Także myślę, iż moja najbliższa, artystyczna, przyszłość związana będzie właśnie z nim. A jako, że we wrześniu 2023 roku na księgarskie półki trafiła "Lilka", to zapewne będę organizował wieczory autorskie w całym kraju, na które oczywiście serdecznie zapraszam.

Czego Ci życzyć?

Przede wszystkim wytrwałości, uporczywości, niezłomności i cierpliwości przy realizacji projektu „Lila”. Mam nadzieję spotkać się gdzieś w Polsce, podczas wieczorów autorskich bądź na deskach teatrów lub w trakcie kinowej premiery filmu... Wszystko przede mną. Czego sobie życzę z całego serducha!

 
 

Komentarze

  1. To fascynujące śledzić, jak pasje mogą ewoluować i prowadzić do tak różnorodnych i kreatywnych ścieżek zawodowych, jak w przypadku Cezarego Krajewskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden z moich ulubionych cytatów brzmi: "Nie ma nic złego w tym, że jesteś ambitny. Nudzę się z ludźmi, którym na niczym nie zależy, którzy nie mają żadnej pasji". A z Cezarym nie ma nudy! ;-)

      Usuń
  2. Anonimowy13:21

    Widać tu pasję, gratuluję i życzę sukcesów w nowym roku. Gosia B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest takie piękne zdanie o pasji, pod którym się szczerze podpiszę. A brzmi ono "W gruncie rzeczy nie trzeba być w czymś najlepszym, wystarczy, że się to kocha".

      Usuń
  3. mangomania16:51

    Przyznaję, że nie słyszałam wcześniej o tym artyście, dlatego tym bardziej miło mi było przeczytać więcej info. o nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłem przybliżyć sylwetkę Cezarego Krajewskiego :) Myślę, że na pewno warto śledzić jego projekty.

      Usuń

Prześlij komentarz

POPULARNE WPISY